Upartość mechanika 17 września 2012
Auta się psują , to sprawa normalna ,
naturalna . Podeszliśmy do tego lekko , zaskakująco lekko. Na
początku mieliśmy jeszcze pomysł , jechać na pierwszym lub drugim
biegu (bo byliśmy w stanie ruszyć , odpalając auto z kluczyka na
wrzuconym biegu) , szybkość mała 30 max 40 km na godzinę . Jadąc
przez wieś nawet nam się to podobało, można przyjrzeć się
babciom i dziadkom siedzącym na ławeczkach , a oni mają czas aby
przyjrzeć się nam, pogadać z psami i kotami. Jednak widząc
pędzące tiry na szybkiej drodze bez pobocza , zmieniliśmy zdanie ,
pozostało nam przecież 500 km i w dzisiejszych czasach nie da się
już znależć takiej drogi, aby była tylko boczna , senna , więc
zdecydowaliśmy się jak się później okazało na największy
horror tej podróży – upartego , nie znającego się na
landrynkach mechanika i z małą , bardzo małą znajomością
angielskiego czy niemieckiego. ,
Wyobraźcie sobie, że jesteście zdani
na kogoś , a nie jesteście w stanie mu nawet wytłumaczyć jaki
macie problem. Potem widzicie , że zabiera się do tego od dupy
strony, chcąc wymienić pół samochodu , a Wy po konsultacjach z
polskimi mechanikami od landrowerów nie jesteście w stanie
przekazać tej wiedzy, a przede wszystkim mechanik nie chce słuchać
prostych rozwiązań, on wie lepiej. Stawiamy sprawę na ostrzu noża
, zaczynają latać siekierki i tomachawki , w końcu krzykiem
wymuszamy na nim możliwość samodzielnego wycięcia otworu w
obudowie sprzęgła . Potwierdzamy tym samym , opinię naszych
mechaników że nie trzeba wymieniać pół samochodu , tylko
nawaliła mała delikatna blaszka zwana w Polsce łapą , ten element
jest znany w świecie landowerowców jako newralgiczny punkt , po
uszkodzeniu którego dalej można jechać 30 na godzinę i to jednym
biegu, z możliwością hamowania poprzez zgaszenie silnika .
Pomimo że kilka lat temu wzmocniliśmy
ją , nie wytrzymała próby sił w Kaukazie .
Oczywiście przekazanie mechanikom, ze
przez wycięty otwór można to naprawić okazało się niemożliwe
i nie z powodu barier językowych, ale upartości , I to takiej na
maksa , ja jestem mechanikiem ja wiem wszystko.
Wg mnie to bardzo zły mechanik, który
wie wszystko, zresztą jak każdy fachowiec człowiek, który nie
daje sobie możliwości pomyłki , nie otwiera się na inne
rozwiązania, nie słycha rad tych co mają wieloletnie doświadczenie
w tym temacie .
Zastanawiamy się po co nam to
doświadczenie , ile jeszcze jest w nas upartości , słuszności, że
wszyscy powinni podążać naszą drogą, ze mamy patent na życie ,
szczęście ….???
Po doświadczeniach w Rosji, nie wzięliśmy poprawki na to , że ludzie są sztywni, mało kreatywni
, wykorzystujący nieszczęście innych , w pierwszej kolejności jak
najwięcej zarobić, a potem naprawić.
Sama jestem prawnikiem (tylko z
wykształcenie ) i zawsze śmiano się z adwokatów , że prowadzą
sprawy kilka lat , które okiem młodego prawnika można załatwić
bardzo szybko .
No właśnie czy wszyscy zawsze chcą
najprostszych rozwiązań ? Czy na pewno szybko sprawnie chcą
załatwić sprawy ….? Może świadomie , ale podświadomie
potrzebujemy czegoś innego.
Tak jak my teraz . Trafiając na
zdolnego, kreatywnego mechanika załatwilibysmy ten defekt w 2
godziny, a tu mija 3 dzień i tak dobrze , ze nie musimy zapłacić
za cały worek części zamiennych.
To świat zachodu, komplikujący
wszystko na maksa dla własnych zysków .
My też mieliśmy wielką ochotę
zostać jeszcze dłużej , ale głupio nam było to powiedzieć , że
może jeszcze z 3 dni , klienci upominali się o rośliny, chętni
chcieli małe koty, zaplanowaliśmy tylko do ok 15 września i. Do
tego dnia były umówione kocie nianki , a tu wszechświat pokazał,
że można , że wszystko da się zorganizować jak trzeba .
Na początku naszej przygody z awarią,
że to dopust Boży, że auto zepsuło się w cywilizowanym miejscu ,
pod bramą mechanika jest sobota po południu , więc zakład jest
nieczynny , nie mamy wyboru , wedle informacji , które zdobywamy ,
zabieramy się sami do naprawy w postaci odpowietrzania układu
sprzęgłowego , jakieś jest nasze zdziwienie , gdy za godzinę
pojawia się właściciel auto serwisu i robi nam awanturę , ze
blokujemy mu dojazd , a przyjechaliśmy tylko po to aby go zabić i
okraść, więc sprawdza wszystkie drzwi i za 5 minut wyjeźdza,nie
zapytawszy gdzie problem, i czy jesteśmy w stanie odjechać spod
jego bramy .
Dopiero inne osoby na ulicy wskazują
nam inny zakład naprawy aut , a iluzja całej sytuacji polega na
tym, że gdyby nam się zepsuł na Kaukazie , zapewne naprawilibyśmy
go przy tej usterce znacznie szybciej niż tutaj . Bo tam chciano by
szybko naprawić samochód , a tutaj Unia i jej przepisy , zasady
….... Bo co by się stało , gdyby Bartkowi coś się stało, gdy
po wielkich awanturach sam wycinał okienko w obudowie sprzęgła...???
Inny świat , inne podejście . Kolejne
wyzwanie do zaakceptowania, ale wiem, że gdyby teraz było
referendum unijne głosowałabym PRZECIW.
Jestem zwolenniczką prostych rozwiązań
i niech tak pozostanie!
Wieczorem mamy dostać auto sprawne ,
posyłajcie energię , aby tak było .