środa, 29 sierpnia 2012

Dolina Maharu




Obóz Mahar 10-19 .08.2012
 












Do Piatigorka , a właściwie w jego rejon przyjechaliśmy na warsztat szamański – o tym może kiedy indziej – i marszrutką wraz z innymi uczestnikami warsztatu udajemy się w głąb Kaukazu do Obozu Mahar
Droga prowadzi najpierw przez miasta, a potem wbija się w góry , góry dzikie , silne poprzeplatane wioskami muzułmańskimi i przyczepami z ulami i produkcją miodu .
Towarzysząca nam rzeka płynie tak ostro, że zbiera muł,wygląda jakby była po wielkim deszczu
Jedziemy tak 5-6 godzin od Piatigorka , zwykłą marszrutką bez wygód zawaloną plecakami .
Nikt nie przejmuje się, że ma nam być wygodnie , ale czy nie jest …?
Zawsze może być lepiej i zawsze można poprawiać bez końca swój komfort. Tylko czasem można zrezygnować ze swoich marzeń dla komfortu .
Bo w pewnych przypadkach jedno z drugim się wyklucza.

Po urokliwej drodze dojeżdżamy do miejsca naszych warsztatów . Jest to republika czerkiesko – karaczańska , a okalający nas Kaukaz to Wielki Karaczan. Z opowieści miłośników Kaukazu jedno z piękniejszych miejsc na Kaukazie Sam ośrodek zgodnie z polskim standardem go nie ma . Domki z łóżkami , których świetność dawno minęło , ale pościel przepiękna i nowa.
Toalety , w stylu rosyjskim , ci co nie wiedzą jak to wygląda jest to kucanka tzn dziura nad którą się kuca , nie wiem dlaczego, ale zawsze z niej śmierdzi . Wieczorno-nocny wygląd wnętrza WC , może zdumiewać (przy czym określenie zdumiewać stawiamy powyżej takich okreslen jak szokujący, powalający) Fakt, że powietrze jest tak czyste , że dużo wyraźniej wszystko czuć . W powietrzu zapchanym wieloma innymi zapachami , tak nie czuć . Ten temat przerobiliśmy w Norwegii , kiedy robiąc kupę jej smród roznosił się bardzo daleko , po prostu czystość powietrza robi swoje . Tutaj to samo . Idziesz koło malinowego chruśniaka i pachną maliny .
Ale wracając do ośrodka to do mycia można zamówić banię Zresztą to oddzielny temat i bardzo przyjemny . Wszystko dość mocno zniszczone . Zresztą parę lat temu , gdy była wojna w Abhazji góry były zamknięte i ośrodki podupadły . Tutaj gdzie jesteśmy, jeszcze parę miesięcy wymagane były przepustki . Przepustka nie jest problemem , jednak dla obcokrajowców procedura trwa około 3 miesięcy . Przepustkę załatwia się za darmo i jest ważna rok .
Do ośrodków teraz powoli wraca życie Wszystko tutaj żyje swoim własnym rytmem . Pograniczniki chodzą z kałachami , przegląd samochodów z różnych epok , przez środek doliny przechodzi linia wysokiego napięcia , a w ośrodku prąd produkowany jest wieczorem przez agregat prądotwórczy . Koło ośrodka jest sklep gdzie można kupić piwo , kasza gryczana i trochę słodyczy Gospodarze ośrodka Karaczanie , przemili ludzie kontakt do ich córki laura0709@mail.ru Laura zna angielski . Noc w namiocie 100 rubli od osoby , w domiku 250 rubli, jedzenie do dogadania . Fatima mama Laury gotuje wyśmienicie . Prostą kaukaską kuchnię . Ja osobiście nie zostanę jej miłośniczką z uwagi na potężne ilości mięsa i tłuszczu. Ale wszystko gotowane z najlepszą energią .
 












Z obozu można pochodzić po górach samemu lub z przewodnikiem za 1000 rubli za dzień . Kaukaz odsłania się tutaj w różnych formach . Od poszarpanych grzbietów po łagodne i szerokie doliny . W zależności od tego co kto lubi . Poza chodzeniem po górach , degustacją kaukaskiej kuchni , leczeniem w narzanach , można zbierać maliny, grzyby , jeździć konno
W narzanach można się również kapać . Tzn jest zrobiona specjalna linia do domku gdzie ustawione są 2 wanny . Wodę wlewa się przy narzanie do specjalnego pojemnego, następnie rurami dochodzi do pojemnika nad ogniskiem, a potem już do wanien . Ciekawe rozwiązanie .
A co w kuchni : lawasz , lepioszki czyli placki drożdzowe z serem , ziemniakowi pieczone na ojeju – wyśmienite , zupy szczi , barszcz hurma , ziemniaki , mięso , kasza gryczana , na śniadanie jajka , owsianka , a przede wszystkim duże ilości baraniny . Dla miłośników mięsa to niesamowity raj.
Warzyw tak do przegryzienia plasterek pomidora na osobę
Nas urzeka tutejszy Lawasz zwany chiczynami

Od Fatimy dostałam przepis :
2 kg mąki
woda lub mleko 1 litr
2 łyżeczki drożdzy instant
sól , cukier
Wodę , mleko drożdze , sól, cukier zarobić zostawić aż podrośnie , na ok 1-2 godziny ,
dodać mąkę i trochę startego sera , ugotowanych ziemniaków , ugotowanych jajek – do smaku , zrobić takie malutkie bułeczki i zostawić do podrośnięcia na ok 15 minut , potem rozwałkować cienko i smażyć na oleju z dwóch stron


Rozmawiając z ludźmi , którzy przyjeżdżają tutaj na odpoczynek trochę dziwne dla nich jest , że można jechać na pole namiotowe na przyrodę i mieć toaletę z kafelkami . Każda mentalność inna . Zresztą tutaj dużo większa ilość przyrody niż u nas . Tutaj można poczuć się częścią dużej , dzikiej przyrody .
A warunki zamieszkania , to tylko część życia na przyrodzie . Fajnie mieć proste miejsce pod dachem gdy pada , a tutaj poda tak jak u nas w górach kiedyś . Deszcz burza pojawia się nagle i tak samo przychodzi słońce . Szybkie, gwałtowne zmiany pogody . Zmiany życia .
Mieszkamy jak już wspomniałam przy źródłach nazywanych tutaj narzanami Mahar , gdzie praktycznie w jednym miejscu no bardzo na niewielkim obszarze , wybija 7 źródeł o różnych smakach i składzie minerałów . Tak dobrej wody nie piłam nigdy , woda jest wręcz lekko gazowana , po kolorze widać również , że ma trochę żelaza w sobie . Niesamowite jest to, że 7 źródeł o rożnych smakach wypływa z niewielkiego obszaru (ok 20 metrów kwadratowych) . A poza tymi 7 źródełkami, jeszcze jest normalna woda . Niesamowite takie dziwa natury.
Taki prezent tego miejsca dla ludzi . Takie żródełeczka wyskakujące z ziemi . Dobrze , że nikt ich nie eksploatuje, i nie dodaje do nich „czegoś”aby można było je bezpiecznie pić . Są jeszcze dzikie i dają z siebie więcej niż ludzie mogą zabrać .
Jest to trochę na drugim biegunie naszego unioeropejskiego świata , gdzie każde złoże, a tym bardziej wody jest maksa wykorzystane . Widać to w Orawicach na Słowacji, kiedyś woda była tam kolorowa , brudziła stroje , pachniała siarką . Teraz jest przezroczysta , dla uciechy wielu nie brudzi strojów , źródło eksploatowane jest na maksa i już nie daje tyle siły co kiedyś . A dodanie chloru do niego , to już ….... Wszystko ucywilizować , wycisnąć na maksa , zrobić bezpiecznym. Tak, też postępujemy w naszym życiu , eksploatujemy siebie , swoje ciało na maksa , boimy się wszystkiego co nie jest zatwierdzone określonymi bumażkami , co nie ma norm ….???
Wszystko musi być ujęte w schemat przewidywalne , pozornie bezpieczne, a dzika przyroda taka nie jest . Tak jak pogoda tutaj . Tak jak pisałam pamiętam taką pogodę w górach w dzieciństwa , teraz i nasze góry stały się przewidywalne. Otaczają je miasta, miasteczka, wsie i całe ciepło idzie w górę, a poza tym myśl która nie chce dzikości , odmawia jej sobie i przyrodzie .
Dlatego do pewnego momentu przyroda robi się „przewidywalna” a potem wybucha potrójną siła wściekłości . Zresztą tak jak człowiek , który do pewnego momentu zniesie pewne rzeczy , a potem już wybuchnie , albo się złamie psychicznie.
Banja – coś bez czego pobyt w Rosji byłby niepełny , miejsce do mycia , spotkań towarzyskich, dbałości o siebie. Do banji zabiera się picie , jedzenie . Rosjanie mówią , że do banji idzie się jak w gości. Zazwyczaj do banji idzie się rozdzielnopłciowo czyli kobiety razem, mężczyźni razem . W Banji znajduje się piec opalany drzewem , w którym jest tez miejsce na podgrzanie wody . Do banji wnosi się wodę zimną , która następnie miesza się z ciepła i myje w tym . Najlepsze po banji to kąpiel w rzeczce , strumyku lub śniegu . Otwiera to wszystkie pory, pozwala się wypocić , odpuścić stare i otworzyć się na nowe . Zresztą osoby które mają problem z poceniem się w banji saunie , to osoby trudno odpuszczające , zatwardziałe . Oczywiście wszystko zależy od tematu przerabianego obecnie w życiu . W niektórych jesteśmy otwarci , odpuszczamy , a inny nie sposób nam odpuścić .
Banję tutaj mamy co drugi dzień , służy nam do mycia , pielęgnacji ciała , , ma zejście do potoczka gdzie w górskiej lodowatej wodzie można się ochłodzić .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz