Droga do domu
Tak wieczorkiem dostaliśmy autko, ale
pozornie nie sprawne , z radosnymi słowami mechanika, że trzeba
wymienić pół samochodu . Jednak nie wierząc ani w jego
umiejętności , ani intencje postanowiliśmy jechać jak się
nieważne dokąd , ale na pewno od niego.
Landrynka już nie szarpała przy
starcie i można było wysprzęglić i wyjąc bieg w czasie jazdy i
bezpiecznie zahamować na luzie , niewiele , ale tyle nam
wystarczyło, aby jechać dalej .
Cała sytuacja u mechanika trochę nas
zmęczyła ,brak komunikacji i z uwagi na brak języka , a przede
wszystkim z uwagi na niechęć w komunikowaniu ze strony serwisu. Doprowadzał do z perspektywy czasu śmiesznych sytuacji, gdy
przyjechała Pani znająca ponoć świetnie angielski i z jej pomocą
poinformowano nas , że trzeba wykręcić skrzynie biegów i zawieść
do innego serwisu, po pół godzinie wyjaśnień, z użyciem
translatora Google i znajomych znających świetne samochodowy
angielski , okazało , że to jednak nadal chodzi o naprawę sprzęgła
.
Odjechaliśmy z ulgą , mieliśmy
drugi bieg i trzeci, więc szybkości które osiągaliśmy nie były
potężne . Niektórzy inni użytkownicy ruchu wykazywali duże
zniecierpliwienie , co uświadomiło nam sytuację osób
niepełnosprawnych w naszym społeczeństwie . Mieliśmy wrażenie, że
jako niepełnosprawni , mamy usunąć się z drogi innym sprawnym ,
przeszkadzaliśmy im , co otwarcie okazywali sygnałem czy światłami,
a przecież takie sytuacje zdarzają się rzadko ,takich aut lub osób
nie spotykamy zastępy , tylko raz za czas jakiś. To demaskuje
nietolerancję dla słabszego, starszego , mniej zaradnego, wolniejszego lub mniej sprawnego.
Nasza landrynka nic sobie z tego nie
robiła, co w miarę dalszej jazdy odzyskiwała sprawność
.Odzyskiwaliśmy kolejne biegi, a na drodze ruch malał i stawała
się praktycznie pusta . Mieliśmy wrażenie, że to ona – droga –
prowadzi nas do domu .
Nawet wielki dzik na drodze był
bardziej symbolem niż zagrożeniem . Jechaliśmy płynnie ,
kilometry mijały i zacierały się zdarzenia emocje dzisiejszego
dnia.
Na noc zaprosił nas Vkoliniec , nasze
ulubione miejsce . Gdzie nocą odbywało się rykowisko , niesione
echem głębokiej doliny .
Musimy dodać , ze nasze środkowoeuropejskie Karpaty są piękne , przywitały nas soczystą
zielenią ląk i lasów , jakże innych od wypalonych słońcem
stepów lub ściernisk pół uprawnych Ukrainy, Mołdawii, Rumunii czy
Węgier .
Poczuliście się u siebie . Miejsce
dało nas odpoczynek wraz rześkim wiewem górskiego powietrza
By zmyć siebie całe to samochodowe
zamieszanie z rana poszliśmy do Beszenowej . Woda tam jest cudowna
, komunikatywna , chętna do rozmowy i wsparcia człowieka w jego
potrzebach. Nam też dała siłę na życie w naszej „stabilnej”
rzeczywistości .
Wykapani , odświeżeni , wypoczęci szczęśliwie dojechaliśmy do domu .
Czas na podsumowania i refleksje .Podzielenie się z tym z innymi i uważnie słuchanie głosu wszechświata , gdzie zaprosi w następną podróż .
Zapraszamy :
28 września o godzinie 18 na slajdy z
naszej podróży . Bielsko-Biała . Mazancowicka 45 (dom po moich
rodzicach) . Najlepiej potwierdzić i zabrać ze sobą coś do
siedzenia .
Do zobaczenia ….......
O naszej podróży zimowej do Norwegii
na Lofoty można poczytać na blogu www.opodrozynapolnoc.blogspot.com
(myślę , ze z czasem dodam tam już zdjęcia) .