niedziela, 23 września 2012

Droga do domu



Droga do domu
Tak wieczorkiem dostaliśmy autko, ale pozornie nie sprawne , z radosnymi słowami mechanika, że trzeba wymienić pół samochodu . Jednak nie wierząc ani w jego umiejętności , ani intencje postanowiliśmy jechać jak się nieważne dokąd , ale na pewno od niego.
Landrynka już nie szarpała przy starcie i można było wysprzęglić i wyjąc bieg w czasie jazdy i bezpiecznie zahamować na luzie , niewiele , ale tyle nam wystarczyło, aby jechać dalej .
Cała sytuacja u mechanika trochę nas zmęczyła ,brak komunikacji i z uwagi na brak języka , a przede wszystkim z uwagi na niechęć w komunikowaniu ze strony serwisu. Doprowadzał do z perspektywy czasu śmiesznych sytuacji, gdy przyjechała Pani znająca ponoć świetnie angielski i z jej pomocą poinformowano nas , że trzeba wykręcić skrzynie biegów i zawieść do innego serwisu, po pół godzinie wyjaśnień, z użyciem translatora Google i znajomych znających świetne samochodowy angielski , okazało , że to jednak nadal chodzi o naprawę sprzęgła .
Odjechaliśmy z ulgą , mieliśmy drugi bieg i trzeci, więc szybkości które osiągaliśmy nie były potężne . Niektórzy inni użytkownicy ruchu wykazywali duże zniecierpliwienie , co uświadomiło nam sytuację osób niepełnosprawnych w naszym społeczeństwie . Mieliśmy wrażenie, że jako niepełnosprawni , mamy usunąć się z drogi innym sprawnym , przeszkadzaliśmy im , co otwarcie okazywali sygnałem czy światłami, a przecież takie sytuacje zdarzają się rzadko ,takich aut lub osób nie spotykamy zastępy , tylko raz za czas jakiś. To demaskuje nietolerancję dla słabszego, starszego , mniej zaradnego, wolniejszego lub mniej sprawnego.
Nasza landrynka nic sobie z tego nie robiła, co w miarę dalszej jazdy odzyskiwała sprawność .Odzyskiwaliśmy kolejne biegi, a na drodze ruch malał i stawała się praktycznie pusta . Mieliśmy wrażenie, że to ona – droga – prowadzi nas do domu .
Nawet wielki dzik na drodze był bardziej symbolem niż zagrożeniem . Jechaliśmy płynnie , kilometry mijały i zacierały się zdarzenia emocje dzisiejszego dnia.
Na noc zaprosił nas Vkoliniec , nasze ulubione miejsce . Gdzie nocą odbywało się rykowisko , niesione echem głębokiej doliny .
Musimy dodać , ze nasze środkowoeuropejskie Karpaty są piękne , przywitały nas soczystą zielenią ląk i lasów , jakże innych od wypalonych słońcem stepów lub ściernisk pół uprawnych Ukrainy, Mołdawii, Rumunii czy Węgier .
Poczuliście się u siebie . Miejsce dało nas odpoczynek wraz rześkim wiewem górskiego powietrza
By zmyć siebie całe to samochodowe zamieszanie z rana poszliśmy do Beszenowej . Woda tam jest cudowna , komunikatywna , chętna do rozmowy i wsparcia człowieka w jego potrzebach. Nam też dała siłę na życie w naszej „stabilnej” rzeczywistości .
Wykapani , odświeżeni , wypoczęci szczęśliwie dojechaliśmy do domu .
Czas na podsumowania i refleksje .Podzielenie się z tym z innymi i uważnie słuchanie głosu wszechświata , gdzie zaprosi w następną podróż .
Zapraszamy :
28 września o godzinie 18 na slajdy z naszej podróży . Bielsko-Biała . Mazancowicka 45 (dom po moich rodzicach) . Najlepiej potwierdzić i zabrać ze sobą coś do siedzenia .
Do zobaczenia ….......

O naszej podróży zimowej do Norwegii na Lofoty można poczytać na blogu www.opodrozynapolnoc.blogspot.com (myślę , ze z czasem dodam tam już zdjęcia) .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz