niedziela, 2 września 2012

Elbrus - góra szczęścia




Elbrus – góra szczęścia
Gdy przyjechaliśmy do Dziulesu , padał deszcz . Rano po przebudzeniu przeżyliśmy lekki szok , co wszechświat nam dał...
Otwierając oczy nie mogliśmy uwierzyć , że jesteśmy tak blisko , blisko ośnieżonej śnieżynki. Patrzyła na nas przyjaźnie , ciesząc się , że jesteśmy w pobliżu. Przez 10 dni pobytu w Dziulesu praktycznie tylko na jeden dzień się schowała . Poza tym pięknie patrzyła na nas , a my oglądaliśmy ją z różnych stron i wysokości . Była od nas w zależności od tego gdzie byliśmy 1-2 dni drogi. Jednak na razie nie zaprosiła w swoje wyższe progi. Powiedziała , że na jej wierch mamy iść z radością , a na to na razie brakuje nam siły , bo jak można zmagać się ze szczęściem. 
Różowiała się o wschodzie słońca , by potem błyszczeć w jego promieniach . Mrugała do nas , gdy przechadzaliśmy się gdzieś na wysokości 3000-3500 m.n.p.m 

Przez te dni nie znudziliśmy się nią , była dobrym duchem , przyjacielem, kompanem . Gdy wyjeżdżaliśmy – ochh jak nam się nie chciało , schowała się , aby łatwiej było nam ją opuścić .
Mówi się , że energetyka Elbrusa jest bardzo silna i przebywanie w jego pobliżu , jest jak przebywaniem w miejscu siły. Sami to wyraźnie poczuliśmy , było nam tam jak w niebie – jeżeli tak jest w niebie …...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz