niedziela, 2 września 2012

Wygiaganie tabletki - jazda w terenie


Jazda w terenie
Lubimy podróżować tam gdzie nie sięgają asfaltowe drogi. Tutaj na Kaukazie tego typu dróg jest bardzo wiele . Można je mierzyć w setkach , jak nie tysiącach kilometrów. Ich stan jest różny . Od nowych komfortowych szutrówek jak droga z Kisłowocka pod Dzielesu (70 km ), aż po takie , które odzwierciedla ostatni odcinek drogi do Dziulesu , który jeszcze jest w budowie i z którym nie radzą sobie małe suv-y, a tym bardziej osobówki. lub droga z Dziulesu do Nalczyka ( 60 km), która szczególnie po opadach deszczu , staje się off- roudową przeprawą z wariantem pogubienia się w licznych odnogach , nie oznaczonych, a zmierzających do pasterskich zagród .
Niektóre odcinki dróg mają problem pokonać samochody z napędem na cztery koła . Do nich należy Uaz busik tzw tabletka naszych znajomych z Astrahania. Poprosili nas abyśmy pomogli wciągnąć ich tabletkę na ostatnie wzniesienie do Dziulesu . Jest to odcinek ok 500 m ostrego podjazdu o sypkim podłożu , luźnych kamieni z ziemią i większymi głazami wystającymi z podłoża. Całość jest poorana kołami samochodów walczącymi na tym podjeździe . Zanim rozgrzaliśmy silnik tabletki , widzimy próbę podjazdu małego suv-a . Po przejechaniu 30-50 metrów SUV grzęźnie , jego kierowca sprowadza go tyłem na dół. Wszystko wygląda bardzo niebezpiecznie , bo odbywa się na krawędzi 200 metrowej przepaści. Wyobraźcie sobie , fantazję rosyjskich kierowców , bo pojawia się również zwykły Opel Vectra, a jego kierowca nawet nie sprawdzając gdzie jedzie rozpędza się i oczywiście grzęźnie po 30 metrach , uderzając po drodze w rozliczne głazy podwoziem .
Przystępujemy do zadania , nasza landrynka dzielnie targa kołami kamienie i przeskakuje kolejne głazy, ciągnąc, pomaga tabletce na bardzo ostrym podjeździe , Do pełni szczęścia brakuje nam 10 metrów. Koła naszej terenówki wirują w miejscu i wszyscy stajemy , aby dokończyć „zabawę” prosimy kierowcę UAZ-a aby dodatkowo pociągnął tabletkę , teraz ją ciągniemy na 2 samochody. 

Po drodze zrywamy hol , na szczęście bez konsekwencji .
Cała impreza z dojazdem na miejsce trwała niecałe pół dnia .
Ta przygoda uzmysławia nam , że tak naprawdę jazda terenówką, nie jest dla nas celem samym w sobie , jest środkiem komunikacji , dotarcia w odludne górskie doliny , a potem zwiedzanie ich i okolicznych gór pieszo. Oczywiście jesteśmy chętni do pomocy kiedy trzeba ale spędzenie wakacji na  przeciąganiu aut w błocie to nie dla nas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz